Wyśniony i elegancki lot po niebie, w górę i w dół, lot lekki jak piórko, pełen gracji jak ruch ogona ryby w oceanie. Unikalny, efemeryczny, chwila po chwili ruch dużych lalek wykonanych z folii polietylenowej przypomni niektórym szybującego ptaka, innym pływającą rybę; zabiorą ich do podwodnego świata, innych na wyżyny nieba, a może do mieszkańców morza nurkujących w sklepieniach nieba. I zaproszą do obejrzenia ich pięknego, spokojnego, może trochę smutnego tańca. Według paleobiologa Jana Zalasiewicza "cały plastik, jaki kiedykolwiek wyprodukowano, wystarczy, by owinąć cały świat folią". Na lądzie kopiemy głęboko, ukrywamy tworzywa sztuczne na wysypiskach, przykrywamy je grudami ziemi, pozostawiając enigmatyczne ślady naszej epoki dla przyszłych pokoleń, ale los tworzyw sztucznych, które docierają do oceanów, jest zupełnie inny. Część z nich zostanie wyrzucona na brzeg lub zjedzona przez dzikie zwierzęta: ptaki, żółwie, ryby i wieloryby mylą plastikowe śmieci z pożywieniem, a następnie dławią się na śmierć lub umierają z głodu, gdy ich żołądki zostaną zablokowane. Większość plastiku pozostanie w oceanie, gdzie rozpadnie się na małe fragmenty - mikrodrobiny plastiku. Mikrodrobiny plastiku zostały już znalezione nie tylko w oceanach świata, ale także w Rowie Mariańskim i pokrywach lodowych Antarktydy. Mikrodrobiny plastiku znajdują się również w zwierzętach morskich spożywanych przez ludzi, co oznacza, że plastikowy kubek, który wyrzucamy, pewnego dnia wróci na nasz stół. Jemy to, co wyrzuciliśmy. Życie pochodzi z wody, podobnie jak człowiek. Jeśli plastik, który pokrywa cały ocean i dusi go, powoli wypycha jego mieszkańców z ich domów, jeśli fale meduz wyrzucają na brzeg torebki celofanowe zamiast meduz, a plastikowe pojemniki zastępują zagrożone i zagrożone gatunki ryb w oceanach, jaka jest przyszłość dla ludzi?