Nowy Jork, Londyn, Berlin, Tokio - wielkie jazzowe miasta, w których nikt nie zna tego kolektywu. Można by wymienić niezliczoną ilość znanych artystów, z którymi nie grali i nie zagrają. Pomimo tego, grupa ta radośnie przeciwstawia się globalizacji, celując nie w szeroką publiczność, ale bezpośrednio w serce i duszę swoich słuchaczy. Ich wyjątkowość wymaga wyjątkowego słuchacza. Muzyka, którą wykonują i energia, którą z siebie dają jest zbyt cenna, by marnować ją na tłumy. Są skromni i nie mówią o swoim talencie. Mówią o nim wszyscy, którzy ich słyszeli. Nie tworzą "historii" w sieciach społecznościowych, tworzą historię litewskiej sceny jazzowej. To jest No Name Jazz Fell.