W "Jeszcze jeden dzień w raju" raj staje się wyspą queerowości w życiu bohaterów, wypełnioną otwartą refleksją. Kiedy rzeczywistość nie akceptuje cię takim, jakim jesteś, zaczynasz tworzyć własną egzystencję. I tak, każdego dnia, tworzysz ją w sobie i wokół siebie, demontując i na nowo rozkładając akcenty...
Na nowo rozkładając? Relacje i spotkania z najbliższymi, które od dzieciństwa tworzą poczucie niezręczności, niedopasowania i niepewności. Pamiętaj, jak łatwo zwykłe komentarze z zewnątrz mogą wpływać i kształtować postrzeganie i poczucie własnej wartości, nawet jeśli nie bardzo wiadomo, dlaczego, co i kiedy jest tylko dla dziewcząt, a kiedy tylko dla chłopców. Raj jest tutaj schronieniem, które sami tworzymy, poza którym jesteśmy bezpieczni tylko fizycznie, ponieważ nie ma barykad dla echa emocjonalnych doświadczeń.
To ciało i doświadczenie ciała, cielesność siebie i innych, obecność akceptowanych i obecność odległych, jawna samotność i zwodnicza pełnia przed innymi, które wysuwają się na pierwszy plan. A w nim bolesne i wrażliwe historie opowiadane przez ciało. Ciała szukające komfortu i stające się sobą, podczas gdy ich otoczenie odmawia przyjęcia i zaakceptowania ich.