"Wierzę w Boga, mam czwórkę dzieci, aby się wyżywić i robię to, aby pomóc moim braciom w potrzebie. Robię to, ponieważ świat jest złym miejscem i chcę dać przyszłość tym, którzy urodzili się w gorszej części złego miejsca...". Więc chodźmy!" - tymi słowami przewodnicy na wybrzeżu Afryki Północnej witają nielegalnych migrantów, którzy wsiadają na ich łodzie, wyruszając w szaloną podróż przez Morze Śródziemne, aby dotrzeć do brzegów Lampedusy, wyspy ich wymarzonych Włoch. Stłoczeni razem w setkach na małych łodziach, rozpoczynają podróż życia, żaden z nich nie jest pewien, czy dotrze do Europy. Co skłania ich do podjęcia tak desperackiego kroku i opuszczenia swoich domów i rodzin dla "Europy mlekiem i miodem płynącej"? Niektórych ze swoich krajów wypędzają wojny, innych głód, jeszcze innych bezrobocie i choroby lub po prostu pragnienie lepszego życia, bez względu na koszty. Czasami nawet własnego życia. Ta bezprecedensowa migracja trwa od lat, ale ostatnio nabrała tempa, co skłoniło Europę do wytyczenia "linii granicznych", wzniesienia ogrodzeń z drutu kolczastego, zmiany przepisów krajowych i przyjęcia "globalnych rozwiązań" w celu zwalczania nielegalnej migracji.
Litwa, podobnie jak reszta Europy, również stoi w obliczu kryzysu migracyjnego. Nasze "kwoty migrantów" nie są może tak duże jak te w Niemczech, Francji, Włoszech czy sąsiedniej Polsce, ale każdy przechodzień na ulicy będzie miał coś do powiedzenia na ten temat, będzie miał swoje własne zdanie, a przez większość czasu ta opinia będzie dość kategorycznie skierowana przeciwko czarnym migrantom z Erytrei, Somalii, Sudanu i innych krajów Afryki Subsaharyjskiej. Premiera spektaklu "Too Many of Us for This Fucking Ship" Teatru ARTYN nie będzie miała na celu zmiany litewskiej opinii na temat migracji, ale zachęci do kompleksowego spojrzenia na nią ze wszystkich stron. Bez osądzania czy obwiniania kogokolwiek, ale widząc całość taką, jaka jest. Cytując badaczkę teatru Audrę Žukaitytė, "Teatr jest miejscem spotkań, w którym staramy się rozmawiać o ważnych rzeczach". To właśnie będziemy robić. Będziemy rozmawiać o rzeczach ważnych, które nie tylko dotykają naszej teraźniejszości, ale które krok po kroku, niepostrzeżenie przekształcają oblicze społeczeństwa i zmieniają naszą przyszłość.
"Too many of us on this fucking ship" - tytuł sztuki może wydawać się ostry, a nawet odpychający, ale życie ma zbyt wiele przesłodzonych tematów: tęsknimy za tym, co prawdziwe i autentyczne, za tym, co nieokrzesane i za kłamstwami. Ta premiera będzie właśnie taka, gdzie każdy widz będzie mógł wybrać: w której części świata żyjesz - tej gorszej, źle uporządkowanej, czy tej lepszej, dobrze uporządkowanej?