Rodzimy się kreatywni i uczymy się być niekreatywni... Nawet w dzieciństwie ciekawsze było oglądanie "Dobranocki" w telewizji niż "Dobranoc dzieci", ale to sztuki teatralne i programy z aktorami z tamtych czasów przykuwały naszą uwagę. Teraz wielu z ukochanych ulubieńców odeszło, ale ich urok pozostaje do dziś. Widzę, jak czas ich zmienił, ale praca, którą wykonali, nadal sprawia mi radość. Od tamtego czasu nigdy nie straciłem pomysłu zaglądania przez dziurkę od klucza do "kuchni" teatru. Dowiedzieć się, jak "rodzi się" spektakl. To długo pielęgnowane marzenie przez jakiś czas pozostałoby tylko marzeniem, gdyby nie ogłoszenie "Z audytorium na scenę", które pojawiło się w centrum kultury Utena, zapraszając ludzi do wzięcia udziału w projekcie prowadzonym przez reżysera teatralnego Šarūnasa Kunickasa. Nie byłam ciekawa, czy otworzę drzwi, gdzie zajęcia były czarujące i satysfakcjonujące, ale nie minęło wiele czasu, gdy po jednych z zajęć reżyser zaproponował mi zagranie w konkursie litewskiego amatorskiego teatru dla dorosłych "Atspindžiai" (Refleksje) w sztuce "Tamsos švyturys" (Latarnia ciemności). Nie masz pojęcia, co działo się wtedy w mojej duszy. Była radość, strach, odpowiedzialność i nadzieja na wejście na scenę po raz pierwszy, ale to normalny stan umysłu, gdy wieje inny wiatr. Więc jedna noga w drzwiach, ale nie było łatwo. Profesjonalizm reżysera pozwolił mi inaczej postrzegać świat, dzięki czemu moje nazwisko pojawiło się na kilku plakatach. Czułem się nieskończenie szczęśliwy, jakbym odkrył nową planetę z niewypowiedzianymi skarbami, niewypróbowanymi próbami itp. Kiedy okoliczności się zmieniły, cały zespół postanowił założyć Teatr Kameralny Utena. Wiele rzeczy się zmieniło, ale każda możliwość bycia instrumentem teatralnej "orkiestry" czyni cuda. Każdego dnia stawałem się lepszym człowiekiem, dzieląc się dobrymi emocjami, szukając nowych barw i odcieni, widząc zachwycone twarze publiczności. To jest ŻYCIE!