To była wiosna 2005 roku. Zrobiłem silikonowy stempel w kształcie zająca i chciałem wydrukować tysiąc zajęcy na papierze dla bałtyckiego projektu graficznego "Now art now future". Stemplowanie nie wyszło - wytłoczone zające nie wyglądały dobrze. Zmyłem więc tusz ze stempla i zacząłem dokładnie badać silikonowego zająca pod kątem wad. Poklepałem go po łapkach, spróbowałem zgiąć jego elastyczne uszy i kilka razy rzuciłem nim o stół, obserwując jak jego ogon trzęsie się pod wpływem uderzenia. Silikonowy zając był fajny do zabawy, ponieważ się nie poddawał - wkładasz palec do jego ucha, ale gdy tylko go puścisz, podnosi go z powrotem. Tak więc mało prawdopodobny znaczek stał się idealną silikonową lalką.
Wkrótce pojawili się inni równie wytrzymali silikonowi rówieśnicy zająca: szop, wilk, samiec żaby i koleś. Wszyscy stali się bohaterami pierwszej sztuki o długim i odważnym tytule "Nie gryź mnie!" - oświadczył hardy króliczek".
Lalki nabrały fizycznych właściwości silikonu - wytrzymałości i elastyczności. W każdym spektaklu demonstrują te cechy, pokazując widzom ćwiczenia pomagające przetrwać w codziennym życiu.
W ten sposób silikon stał się psy silikonem - lalki, poruszając swoimi elastycznymi ciałami, faktycznie ćwiczą i hartują duszę widza (psyche gr. soula).
W ciągu pięciu lat Teatr Psilikon stworzył 10 spektakli, które były pokazywane na Litwie i za granicą.
W języku angielskim, niemieckim, szwedzkim, rosyjskim i włoskim, z muzyką na żywo, od solówek na gitarze klasycznej po orkiestrę kameralną.
W przeszłości Teatr Psilikon łapał ludzi w miejscach nietkniętych sztuką, a oni przypadkowo stawali się widzami. Pokazywaliśmy spektakle półnagim widzom, którzy po szyję siedzieli w bulgoczącym basenie. Na podwórkach bloków mieszkalnych naszymi widzami stawali się bywalcy lokalnego kiosku z piwem, po wypiciu kilku kufli.
Teraz zaprzestaliśmy nękania. Czekamy, aż publiczność sama przyjdzie na spektakl. Ci, którzy sami przychodzą, są oczywiście najlepszymi widzami - kulturalni, którzy wiele widzieli i słyszeli, i którzy szukają czegoś, czego wcześniej nie widzieli. Ale brakuje nam widzów, których spotykaliśmy przypadkiem - tych, którzy nie chodzą do teatru, którzy nigdy nie myślą o sztuce, ale żyją ze smakiem życia i poczuciem humoru. Chciałabym, żeby przyszli, ponieważ nauczyliśmy się od nich i przyczynili się do tego, że Teatr Psilikon jest tym, czym jest.
Auksė Petrulienė
.