Oleg mówi, że od dzieciństwa pasjonował się stolarką. Co prawda rzeźbić musiał nauczyć się sam, gdyż w jego rodzinie nie było nikogo, kto mógłby go tego nauczyć, ale dla ciekawskiego młodzieńca nie była to przeszkoda nie do pokonania. "W naszym mieście był snycerz ludowy i dopiero u niego zobaczyłem, że do wszystkiego trzeba używać półokrągłych dłut. Miałem tylko tę lekcję, a potem musiałem sam zobaczyć, co jest czym i jak" - powiedział mistrz o swoim pierwszym zapoznaniu się ze specyfiką rzemiosła snycerskiego. Teraz, jak mówi, byłoby to o wiele prostsze - są ośrodki szkoleniowe, zajęcia, a internet jest pełen informacji i szablonów - trzeba tylko patrzeć i wiedzieć, jak wybrać.
Przed przeprowadzką do swojej zagrody w rejonie Zarasai Olegas Ribikauskas pracował w katedrze w Poniewieżu jako stolarz. Już wtedy, w czasach sowieckich, kupił małą zagrodę w rejonie Zarasai w pobliżu jeziora Chichiri. Jak sam mówi, kupowanie zagrody nad jeziorem nie było jeszcze modne, więc jeździł tam tylko od czasu do czasu, aby odpocząć. Gdy jego rodzina powiększyła się, zobaczył, że zaczyna brakować mu miejsca, więc kupił zagrodę po drugiej stronie jeziora. Tam się osiedlili. Mówi, że uporządkowanie domu, który nie był zamieszkany przez 15 lat, wymagało wiele pracy: wymienił i pokrył trzcinowy dach, odrestaurował go i zasadził ogród. Chociaż członkowie jego rodziny nie sprzeciwiali się hobby Olega, jakim jest rzemiosło i rzeźbienie, przyznaje on, że "sztuka" nie jest zbyt dochodowym zajęciem. "Teraz wiedziałbym, jak wychowywać dzieci! Wiedziałbym, jak kształcić dzieci, ponieważ nie kształciłem najpierw mojej córki: najmłodsza ukończyła Akademię Sztuk Pięknych. Ale będę uczyć każdego, kto ma lub będzie miał dzieci. Jak zobaczycie, że zaczyna pięknie rysować, to dajcie mu klapsa i postawcie w kącie. Żeby, nie daj Boże, nie zostało malarzem czy artystą. Ponieważ w rodzinie jest mnóstwo żebraków". Dodaje, że rzeźbienie jest bardziej dla odświeżenia duszy i wyrażenia siebie.